niedziela, 29 marca 2015

Omlet bananowy

Pomysł na smaczne śniadanie: omlet bananowy z jogurtem i owocami leśnymi
Składniki:
- banan
- jajko
- łyżka mąki kokosowej
- łyżki mąki gryczanej
- 100 ml mleka roślinnego lub krowieko

Do podania
- 2 łyżki jogurtu greckiego lub naturalnego bez dodatku mleka w proszku
- maliny, borówki i mięta

Bananowo-kokosowy pudding chia

Coraz dłuższe i cieplejsze dni, wraz z którymi ochota na ciepłe śniadania powoli przemija. A wraz z pierwszymi dniami wiosny nowe wyzwania, nowe pokłady energii, nowe foznania kulinarne. Od niedawna wksperymentuję z nasionami chia - słynącymi z fantastycznych właściwości prozdrowotnych, dużej ilości białka.
Dziś w wydaniu nadającym się rewelacyjnie zarówno na śniadanie jak i deser. Uwaga - ze względu na obecność mleczka kokosowego - dosyć kaloryczny, natomiast z pewnością sycący i zdrowy.

Składniki na 4 porcje:
- puszka mleczka kokosowego 400 g
- 200 ml mleka roślinnego - dowolnego
- 5 łyżek nasion chia
- 2 banany ( jeden do masy - do zmiksowania; drugi w plasterkach fo ozdobienia porcji)
- łyżka miodu.
Skladniki ( oprócz chia) miksujemy na gladką płynną masę, dodajemy nasiona chia i mieszamy. Wlewamy do salaterek - ja użyłam wysokich szklanek.
Odstawiamy na noc do lodówki. Przed podaniem przyozdabiamy plasterkami banana, posypujemy gorzkim kakao.
Pyszne! Gwarantuję, że tak rozpoczęty dzień może być tylko wspaniały !;)

Sałatka avocadovelove <3

 

Dziś szybka sałatka, do której potrzebujemy:
- mixu sałat
- 5 pomidorków koktajlowych
- 1/2 kuli sera mozarella
- 1/2 awokado
- 1 łyżka oleju lnianego
- sól morska, pieprz, świeża bazylia
Pomidorki kroimy na pół, mozarellę w kostkę, awokado w plasterki. Układamy na sałacie, polewamy olejem lninanym, solimy i pieprzymy do smaku, ozdabiamy bazylią.

niedziela, 22 marca 2015

Troche klasyki na początek

W sobotę na obiad zdecydowałam się na coś większości znanego. Czyli sałatkę grecką i lekko podsmażonego łososia. Uwielbiam takie proste i szybkie dania - dziś niestety nie mogłam sobie pozwolić na nowe kombinacje w kuchni - grafik był napięty, musieliśmy przy okazji weekendu rozwieść trochę zaproszeń.



Składniki na obiad na 2 os.:
- Łosoś 300 g
- sól morska
- ząbek czosnku
- pieprz cytrynowy
- łyżka masła klarowanego 
- drobno posiekany szczypiorek - 2 łyżki

Łososia myjemy, wycieramy ręcznikiem papierowym, kroimy na dwie części. Doprawiamy solą, pieprzem cytrynowym i czosnkiem. Na patelni grilowanej rozgrzewamy masło klarowane. Smażymy łososia przez chwilę po każdej stronie, dolewamy wody i przykrywamy pokrywką. Zostawiamy na małym ogniu do podduszenia na ok 10 minut. 

Sałatka:
- 10 pomidorków koktajlowych
- mix sałat
- 1/4 czerwonej cebuli
- kilka liści swieżej bazylii
- 80 g sera feta
- 2 łyżki słonecznika ( podprażonego na suchej patelni)
Pomidorki kroimy na pół badź ćwiartki, układamy na sałacie; dodajemy pokrojoną w kosteczki fetę, posypujemy słonecznikiem i polewamy sosem.

- sos: 2 łyżki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno, 1 łyżka oleju lnianego, 2 łyżki wody, łyżeczka soku z cytryny, 1 ząbek czosnku, suszone zioła prowansalskie. Składniki mieszamy, polewamy sosem sałatkę 15 min przed podaniem.

Mojemu narzeczonemu zaserwowałam do tego ryż jaśminowy z curry.

Mi sam losoś z sałatką spokojnie wystarcza i syci na dlugo ;) smacznego!

sobota, 21 marca 2015

62 dni.

Tyle zostało do naszego ślubu.
Przygotowania trwają już na pełnych obrotach.
Suknia już dawno zamówiona, garnitur się szyje,
wszystkie usługi zarezerwowane.
A jak do tego WIELKIEGO dnia przygotować swoje ciało?
Większość z nas chce wyglądać olśniewająco, tryskać energią, po prostu czuć się pięknie i kobieco.
Przez najbliższe dwa miesiące będę chciała się skupić na:
- relaksie - bo jakby nie było, napięcie z każdym, dniem narasta
- aktywności - aby zyskać jędrność ciała, szczególnie jego partii, które suknia najbardziej wyeksponuje - talii i ramion; ogólna dobra kondycja ciała przyda się poza tym na weselnym parkiecie ;)
- zdrowej i zbilansowanej diecie, wszak 70-80 % sukcesu, gdy chodzi o dbanie o wagę i figurę od niej właśnie zależy. Warzywne i owocowe posiłki z pewnością z korzyścią podziałają również na naszą cerę i ogólne dobre samopoczucie w tymże nabierającym tempa czasie.

Codzienne będę się starała zaprezentować pomysł na sałatkę lub witaminowy koktajl - może będzie to dla Was nową inspiracją, a dla mnie -MOTYWACJĄ ;)
Swoją aktywność fizyczną zamierzać urozmaicać, starając się ruszać każdego kolejnego dnia, przeplatając treningi siłowe, mentalne (pilates, joga) jak i siłowe - rzeźba ramion sama się nie zrobi ;)

Zatem do dzieła, odliczanie czas zacząć!


czwartek, 19 marca 2015

Mega sycący obiad z meeega ulubioną ciecierzycą


Dzisiaj piękny słoneczny i aktywny dzień, a w nim chwila na szybki obiad.
Postawiłam więc na zdrowe, wysokobiałkowe i wysokobłonnikowe danie.
Jedynie cieciorka wymaga czasu, ale w trakcie jej gotowania zajęłam się innymi pracami domowymi. Poza tym samo przygotowanie obiadu naprawdę nie zajmie nam zbyt długo.
Przepis jak zawsze freestylowy, myślę jednak że na stałe zawita w mojej kuchni.

Składniki:
-1/2 brokuła
-70 g ciecierzycy
- łyżeczka masła klarowanego
- swieży rozmaryn
- ząbek czosnku
- sól himslajska, pieprz
- 30 g fety lub roladki koziej
- opcjonalbie łyżka oleju lnianego i łyżeczka soku z cytryny do skropienia na talerzu.

Ciecierzycę namoczyć przez noc. Ugotować - czas ok. 1 h.
Brokuł ugotować na parze, do wody dodać trochę soli.
Masło rozpuścić na patelni, dodać gałązki rozmarynu, wrzucić ugotowaną cieciorkę i przez chwilkę delikatnie podsmażyć. Posolić i popieprzyć do smaku, wcisnąć ząbek czosnku. Po minucie zdjąć z ognia. 
Na talerz wyłożyć brokuł, dodać podprażoną ciecierzycę. Aromat w kuchni nie do opisania! ;)
Obsypać kawałkami fety lub roladki koziej. Gotowe - zatem smacznego!

 

piątek, 13 marca 2015

keep calm

I jak tu się nie irytować?

Czy wogóle warto? Czasami nie na wszystko mamy wpływ, jednak są sytuacje, w których i tak nie potrafimy po prostu wyluzować, odpuścić, dać spokój.
Co zrobić kiedy jednak z natury nie  jesteśmy lekkoduchami, a raczej wręcz przeciwnie - nerwusami?
Wiadomo, że od złości krótka droga do stresu, a ten nie wpływa dobrze na zdrowie; podnosi poziom kortyzolu, który zaburza różne procesy w naszym organizmie, w tym metabolizm, fazy snu, podnosi także ciśnienie. To tylko nieliczne negatywne strony denerwowania się. Pół biedy, gdy stres trwa krótko. Wtedy mobilizuje, motywuje do działania. Nie dajmy się jednak przytłoczyć przedłużającym się stresującym sytuacjom. Te mogą mieć druzgocący wpływ na nasze zdrowie oraz relacje z najbliższymi.

Mimo, że tak niektórzy z nas są po prostu skonstruowani, że biorą wszystko do siebie, zbyt na serio, to warto nauczyć się odpuszczać. Skoro można nauczyć się myśleć pozytywnie ( polecam tym, którzy z natury jak ja nie należą do wielkich optymistów), to i "luz" można w swoim życiu nabyć. Taka nagła zmiana toku myślenia do najłatwiejszych nie należy, jednak z pewnością w przyszłości zaprocentuje. Przy każdej kolejnej stresującej sytuacji, zacznij uświadamiać sobie jaka jest Twoja reakcja. Taka pierwsza, naturalna.
Zapisz co spowodowało stres, jakie towarzyszyły Ci emocje, jak próbowałeś sobie z tym poradzić, co postanowiłeś.
Nie na wszystko mamy wpływ, więc szczególnie w takich przypadkach powinniśmi przestać rozpamiętywać nieprzyjemne sytuacje. Kiedy jednak coś zależało od nas, racjonalnie ale krótko pomyślmy nad rozwiązaniami. Jak to ksiądz Twardowski w swym wierszu napisał: "(...)Nie ma na ziemi sytuacji bez wyjścia, kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno (...)".
Życie to ciągła sinusoida. Po nocy zawsze przychodzi dzień, a po deszczu zaświeci słońce. Zawsze mniej s wobie nadzieję.
Nasz umysł to wspaniała machina nieskończoych możliwości. Uwierz, że możesz mieć lżejsze podejście do swojego życia, i wyjść na tym naprawdę in plus, a tak się stanie. Wiara czyni cuda. Urzeczywistnij je.

Zadbajmy w szczególności o siebie samego, o swoje dobro. Nie bądź przy tym egoistą, po prostu nie pozwól samemu dobić się w danej sytuacji. Bądźmy swoim najlepszym przyjacielem, nie złośćmy się na siebie samego, na innych. Lepiej szybko drobne kłótnie, niepowodzenia w życiu osobistym czy w pracy, puścić w niepamięć, a jeśli się da, to nawet obrócić w żart, niż psuć sobie nastrój i cały dzień.
Najlepiej pomyśleć o czymś miłym, zaplanować coś przyjemnego w niedługim czasie, wypić zieloną herbatę, posłuchać spokojnej muzyki. Niektórzy z nas wolą się wyładować na siłowni bądź pójść wybiegać swoją złość. Ja puszczam pozytywną lub chilloutową muzykę, idę na pilates, na przejażdżkę na rowerze, albo umawiam się na kawę z przyjaciółką.  Już nawet wyjście, choć na 20 minut na świeże powietrze i krótki spacer potrafi totalnie odmienić Twój stan umysłu. Zjedzenie kolejnej czekolady tylko przez chwilę poprawi  humor, jednak szybko prawdopodobnie przerodzi się w wyrzuty sumienia, może i frustrację i znowu podniesie poziom kortyzolu Błędne koło. Nie szkodź sobie jeszcze bardziej.


Znajdź swoje sposoby na pozytywne nastawienie się i zebranie sił do radzenia sobie w trudnych czasach. Spisz na kartce, co potrafi przynieść Ci radość, odstresować Cię i miej ją w jakimś łatwo dostępnym miejscu. W razie kryzysu odczytaj karteczkę i jak najszybciej zastosuj do jednego z punktów. Jeżeli akurat jesteś w pracy i na żadną opcję nie możesz sobie pozwolić, zamknij na chwilę oczy i zastosuj głębokie oddychanie. Nawet takie doraźne sposoby działają!

Warto również przeczytać kilka książek na temat poztywnego myślenia. Zazwyczaj są to poradniki zawierające ćwiczenia do pracy nad swoim zachowaniem i emocjami. Jeżeli potraktujemy je na serio, po pewnym czasie naprawdę zaczną działać ;)
Potrzeba tyko cierpliwości oraz upartej pracy nad sobą.

Ja już zaczęłam wprowadzać zmiany u siebie i są już tego pierwsze efekty, choć dalej łapię się na czarnowidzeniu. Myślę jednak z nadzieją, że jest kwestią czasu nauczenie się tej pięknej sztuki - sztuki poztywnego myślenia.
Sobie i Wam wszystkim życzę na tej drodze POWODZENIA ! Nie dajmy się złym humorkom !

środa, 4 marca 2015

zielona jajecznica

Dziś na śniadanie ochota na jajka ma była ! Ale od klasyki uciekłam, skoro zielono mi w głowie to i zielono na talerzu ;)
Jajecznica ze szpinakiem ;
- łyżeczka masła klarowanego
- 2 jajka z wolnego wybiegu
- pół paczki mrożonego szpinaku (lub dwie garści świeżego)
- sól morska
- 1 ząbek czosnku
- podprażone orzechy włoskie i pestki dyni
- 1/2 awokado i pomidorki daktylowe

Szpinak rozmrażamy, dodajemy masło, czosnek, wbijamy jajka, mieszany aż się zetną.
Solimy. Podajemy posypane orzechami, talerz zdobimy plasterkami awokado i połówkami pomidorków.
Takie zestawienie syci na długo ;)
Smacznego zdrowego śniadania !

sobota, 28 lutego 2015

Sobotnie gołąbki troszkę inaczej

Kilka lat temu na wakacyjnym wyjeździe w góry, razem z zaprzyjaźnioną parą zamarzyły nam się gołąbki jak u mamy. W moim rodzinnym domu danie to na stole pojawiało się nie za często, owiane przeświadczeniem mamy, że długo się je robi, albo że się rozpadają. W każdym razie do ulubionych dań mamy to one nie należały... Może stąd ta do nich moja tęsknota.. 
W tamte wakacje objecaliśmy sobie z przyjaciółmi, że jak tylko wrócimy do Wrocławia, to robimy razem gołąbki. I tak minęły ponad cztery lata, znajomi wyjechali na stałe do Szwecji, a przedsięwzięcia robienia gołąbków nigdy nie podjęliśmy. Aż do dzisiaj.  I muszę przyznać, że udało mi się pdczarować mit o straszlwie czasochłonnym, mozolnym robieniu gołąbków.
Postanowiłam zrobić trochę zdrowszą wersję i zamiast mięsa wieprzowego użyłam indyczego, a zamiast ryżu kaszę gryczaną. Smakiem właściwie ie ustępują tradycyjnym.
Z poniższych proporcji wyszło 8 niewielkich acz sycących sztuk:
- 400 g mielonego mięsa z indyka
- 100 g kaszy gryczanej niepalonej
- mała główka kapusty włoskiej
- 1 mała cebula
- 1/3 łyżeczki soli
- 1/4 łyżeczki pieprzu

Bulion:
- 1,5 l wody
- 3 liście laurowe
- kilka kulek ziela angielskiego
- sos sojowy do smaku
- 1/2 kostki drobiowej Bio

Sos pomidorowy: 
- 250 g passaty pomidorowej
- przyprawy: papryka słodka, ostra, bazylia
- opcjonalnie 100 ml śmietany 12 % lub jogurtu greckiego


Z kapusty wycinamy środek i wsadzamy ją do dużego garnka. Zalewamy wrzątkiem i gotujemy około 10 minut. 
Wyciągamy, studzimy, następnie ściągamy liście i wycinamy zgrubienia. 
Kilkoma liśmi wykładamy dno dyżego garnka.
Kasze gotujemy wg przepisu, studzimy, lączymy z mięsem, doprawiamy siekaną cebulką, solą i pieprzem.
Nakładamy małe podłużne porcje przy jednym brzegu liścia. Zawijamy podłużny brzeg na mięso, następnia oba boki do środka, a następnie rolujemy do końca liścia. Układamy w garnku. Zalewamy bulionem.
Bulion: 1,5 l wody zagotowujemy, dodajemy liście laurowe, ziele angielskie, sos sojowy, pieprz, ew. kostkę.  Gotujemy na małym ogniu.

Gołąbki muszą być pokryte bylionem, przykryte pokrywką. Gotujemy na małym ogniu max 1 godzinę.
W tym czasie robimy sos. Do rondelka wlewamy passatę, przyprawy, yrochę wody w razie potrzeby, następnie dodajemy bulion z gołąbków.
W kubku do śmietany dodajemy chochelkę sosu i mieszamy. Następnie wlewamy do rondelka z sosem. Mieszamy. 
Ja podałam gołąbki w głębokich talerzach z dużą ilością pomidorowego sosu.

piątek, 27 lutego 2015

Zielony koktajl jako namiastka nadchodzącej wiosny

Dzisiaj rano naszła mnie ochota na pożywny sycący koktajl. Dobry na rozpoczęcie dnia, również nada się i na drugie śniadanie. 
Do blendera wrzucamy:
1/2 awokado
1 kiwi
1/2 jabłka ( umyte, ze skórką )
1/2 banana
Sok z 1/2 cutryny
Garść jarmużu ( kupuję w Biedronce)
Szklanka zimnej wody.

Wszystkie składniki rozdrabniamy blenderem do uzyskania jak najgładszej konsystencji. Na koniec można dodaćłyżeczkę oleju lnianego aby wspomóc wchłanianie się witamin rozpuszczalnych w tłuszczach.

Jeżeli koktajl ma stanowicz moje pierwsze śniadanie, dodaje do niego i również miksuję garść orzechów włoskich. Mniam!

czwartek, 26 lutego 2015

pyszna granola na dobry start.



Należę do tych osób, dla których nie ma poranka bez dobrej kawy, ani wyjścia z domu bez porządnego śniadania. Pierwszy posiłek to podstawa, aby dobrze wystartować z dużą dawką energii. Dlatego warto o nim pamiętać i wyrobić nawyk spożywania go na spokojnie.
Kiedyś uwielbiałam owsiankę, teraz jednak ze względu na insulinoporność staram się jeść posiłki o niskim bądź średnim indeksie glikemicznym (IG).
Granolę można sporządzić z płatków owsianych, ja natomiast zazwyczaj robię ją z płatków gryczanych ( nie mają glutenu).

Przygotowanie granoli jest naprawdę proste, za to zapach unoszący się w całym domu podczas pieczenia - bezcenny ;)

Oto lista składników na ok. 6 porcji:
- 250 g płatków gryczanych
- 3 łyżki siemienia lnianego
- 3 łyżki sezamu
- 2 garści orzechów włoskich ( lub innych, jakie lubicie ;))
- duuuużo cynamonu ;)
- 2 łyżki gorzkiego kakao
- 2 łyżki masła klarowanego ( olej kokosowy również się nadaje )
- 1-2 łyżki miodu

W rondelku rozpuszczamy masło, dodajemy troszkę wody i miód, mieszamy na małym ogniu. Dodajemy suche składniki ( wody nie może być za dużo, chodzi tylko o to, aby wszystkie suche składniki były lekko pokryte rozpuszczonym masłem).
Nagrzewamy piekarnik na 160 stopni. Blachę wykładamy papierem do pieczenia i następnie na płasko rozkładamy przyszłą granolę. Pieczemy 15-20 minut, co chwilę mieszając na blasze składniki, aby się nie przypaliły.

Wyciągamy blachę, następnie papier z granolą ściągamy na kratę zostawiając do ostudzenia.

Ja przechowuję granolę w zakręcanym słoiku na półce. Jest to świetna alternatywa na śniadanie, kiedy rano nie mamy zbyt dużo czasu na jego przygotowanie.

Granolę zazwyczaj jem z mlekiem roślinnym, często dodaję pokrojonego w plasterki banana ( te niedojrzałe mają niższy IG) lub jak na zdjęciu wersja letnia - z borówkami.... Już się nie mogę doczekać ;)


when in doubt bake a cake .... sorry, better bread ...

Niedawno zakochałam się w pieczeniu chleba. Od kilku miesięcy staram się jeść bezglutenowo, i mimo że jakimś straszliwym pożeraczem chleba nigdy nie byłam, to jednak czasami mam ochotę na śniadanie na kanapki.
Techniką prób i błędów, zaczynając od pieczenia chlebów czystoziarnistych, wypracowałam sobie bazową recepturę, którą co jakiś czas urozmaicam różnorodnymi składnikami.

Na dzień dzisiejszy, aby upiec małą foremkę chleba, jak na zdjęciu powyżej, używam:
- 2/3 szkl. mąki jaglanej
- 2/3 szkl. mąki gryczanej
- łyżkę oleju kokosowego
- łyżeczkę soli
- opcjonalnie łyżka miodu
- 3 łyżki lnu mielonego
- 3 łyżki siemienia lnianego
- 2 łyżki pestek dyni
- 2 łyżki ziaren słonecznika ( od czasu do czasu, zamiast pestek dyni wrzucam garść siekanych orzechów włoskich i migdałów; można również dodać ulubione suche zioła)
- ok. szkl. ciepłej wody



Wodę i olej kokosowy łączymy razem na małym ogniu w rondelku. Ja używam wody przefiltrowanej.
Jak tylko olej się rozpuści, zestawiamy z ognia. Letni płyn przelewamy stopniowo do suchych składników ( dolewamy zagniatając ciasto, do uzyskania lekko kleistej, błyszczącej konsystencji).
Ja zagniatam ciasto w dużej misce, w której następnie zostawiam je na około godzinę, aby składniki się ładnie połączyły i lekko spulchniły. Po tym czasie przekładam ciasto do foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto należy dokładnie uformować.
Pieczemy około 60 minut, w temp. 190 stopni. Chleb jest bez zakwasu i drożdży więc musimy mieć świadomość, że za dużo nie urośnie. Jest natomiast bardzo sycący. Po upieczeniu pięknie pachnie i zawsze muszę się hamować, żeby od razu go nie spróbować.
Najczęściej piekę go wieczorem, wyjmuję z formy i zostawiam na całą noc do ostudzenia.
Rano powinien z łatwością dać się pokroić.

Świetnie pasuje z pastą z awokado i rukolą ;)
Na zdrowie !

green tea.

Pij zieloną herbatę ! Nie jestem w stanie uwierzyć, kiedy ktoś mówi, że nie może się do niej przekonać. Ja porzuciłam czarną na rzecz zielonej kilka lat temu, i nie mam z jej smakiem najmniejszego problemu. Profanacją jest dla mnie jej słodzenie. O zgrozo.
Świetna na rozpoczęcie dnia, na leniwe popołudnie pod kocykiem, również w wersji Ice Tea na upalne dni.
Do tych jeszcze daleko, ale zachęcam do picia póki co ciepłej, wszak walorów prozdrowotnych ma co nie miara ! Nic w tym odkrywczego, a mimo to taka mało spośród osób dookoła się jej smakiem raczy.
Kupując zieloną herbatę zwróć uwagę na skład - nie powinna mieć żadnych dodawanych aromatów.
Ja zazwyczaj sięgam po te kupowane w sklepach zielarskich i herbacianych na wagę. Przechowuję ją w puszkach, które uwielbiam kolekcjonować na kuchennej półce.

Herbatę zaparzamy w  wodzie o temp. 80 stopni. parzymy dla pobudzenia ok. 3 min., dla odprężenia ponad 5. Również drugie parzenie tego samego naparu koi zmysły, obniża poziom stresu.

Zielona herbata wspomaga oczyszczanie organizmu z toksyn, przyspiesza metabolizm.
Jej odmiana bancha, przez swoje zasadowe działanie świetnie ukoi podrażniony ostrym jedzeniem żołądek.

Zatem pijmy ją codziennie, zamiast sięgać po kolejną filiżankę kawy... ;)



bądź zmianą.

  Zmiany. Nieodparcie ich potrzebujemy. 
Czasem się boimy. Ale z pewnością wszyscy ich potrzebujemy. 
Jeżeli jest coś, co choćby na moment odciągnie nas od rutyny, ciągłego biegu, ciężaru codziennych obowiązków, to warto zaryzykować.
 Zawsze lubiłam zmiany. Może niekoniecznie radykalne, ale takie, dzięki którym nagle umysł jaśniał, życie stawało się jakby lżejsze. Czasami zmiana pracy, choroba, zerwanie długoletniej relacji otwiera przed nami może możliwości, dzięki którym zaczynamy doceniać czas, jaki codziennie dostajemy, ludzi których codziennie spotykamy, każdą książkę którą bierzemy do ręki. 


Dla mnie decydująca była ostatnia jesień, kiedy pod natłokiem pracy, wyczerpania zarówno fizycznego jak i psychicznego, moje ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Byłam przyzwyczajona do pędu, jaki rozpoczynał się zaraz po przekroczeniu progu domu, do ciągłego nerwowego zerkania na zegarek, by wszędzie być na czas, do jedzenia w biegu, w aucie. 

 Ciągle brakowało czasu ( i siły) na spotkania ze znajomymi. Po pracy wracałam wyczerpana, brałam prysznic i zalegałam na kanapie z nogami do góry. Aż w końcu moje ciało postanowiło się zbuntować.
I stąd zmiany. Nie wszystkie łatwe. Niektóre jednak radykalne. Konieczne. 
Z perspektywy czasu z pewnością dobre.

Zatrzymaj się. Notuj. Czego oczekujesz od siebie. Co chcesz zrobić, w czym się spełnić. Zapisywanie swoich celów i zerkanie na nie co pewien czas pomaga nam je urzeczywistniać. Wprowadzać zmiany w życie.

Zatem notuj i nie bój się zmian ! Odważna decyzja może zadecydować o Twoim szczęściu. Tak stało się u mnie ...;)