Niedawno zakochałam się w pieczeniu chleba. Od kilku miesięcy staram się jeść bezglutenowo, i mimo że jakimś straszliwym pożeraczem chleba nigdy nie byłam, to jednak czasami mam ochotę na śniadanie na kanapki.
Techniką prób i błędów, zaczynając od pieczenia chlebów czystoziarnistych, wypracowałam sobie bazową recepturę, którą co jakiś czas urozmaicam różnorodnymi składnikami.
Na dzień dzisiejszy, aby upiec małą foremkę chleba, jak na zdjęciu powyżej, używam:
- 2/3 szkl. mąki jaglanej
- 2/3 szkl. mąki gryczanej
- łyżkę oleju kokosowego
- łyżeczkę soli
- opcjonalnie łyżka miodu
- 3 łyżki lnu mielonego
- 3 łyżki siemienia lnianego
- 2 łyżki pestek dyni
- 2 łyżki ziaren słonecznika ( od czasu do czasu, zamiast pestek dyni wrzucam garść siekanych orzechów włoskich i migdałów; można również dodać ulubione suche zioła)
- ok. szkl. ciepłej wody
Wodę i olej kokosowy łączymy razem na małym ogniu w rondelku. Ja używam wody przefiltrowanej.
Jak tylko olej się rozpuści, zestawiamy z ognia. Letni płyn przelewamy stopniowo do suchych składników ( dolewamy zagniatając ciasto, do uzyskania lekko kleistej, błyszczącej konsystencji).
Ja zagniatam ciasto w dużej misce, w której następnie zostawiam je na około godzinę, aby składniki się ładnie połączyły i lekko spulchniły. Po tym czasie przekładam ciasto do foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Ciasto należy dokładnie uformować.
Pieczemy około 60 minut, w temp. 190 stopni. Chleb jest bez zakwasu i drożdży więc musimy mieć świadomość, że za dużo nie urośnie. Jest natomiast bardzo sycący. Po upieczeniu pięknie pachnie i zawsze muszę się hamować, żeby od razu go nie spróbować.
Najczęściej piekę go wieczorem, wyjmuję z formy i zostawiam na całą noc do ostudzenia.
Rano powinien z łatwością dać się pokroić.
Świetnie pasuje z pastą z awokado i rukolą ;)
Na zdrowie !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz